Przejdź do treści

Jak na śnieg patrzy Polak, a jak Szwed i co to ma wspólnego z językiem?

No jak – oczami. ? Tak, tak, ale czy widzimy to samo? No cóż – widzimy śnieg… I to też prawda, ale już krok dalej zaczynają się ogromne różnice – różnice w tym jak postrzegamy ten śnieg, na który wspólnie patrzymy. Z pewnością zupełnie inaczej – i to jest już kwestia językowa. 

W Polsce śnieg to śnieg.

Oczywiście widzimy, że nie zawsze jest taki sam – raz jest bardziej mokry i lepki, raz bardziej suchy i sypki. Potrafimy o tych różnicach mówić używając przymiotników lub opisu, ale nie mamy konkretnych nazw na dany rodzaj śniegu. No cóż, w naszej strefie klimatycznej śnieg jest ważnym elementem pogody, ale nie towarzyszy nam na co dzień. Inaczej sytuacja wygląda na dalekiej północy, gdzie śnieg występuję stale lub przez większą część roku. Tam ludzie używają bardzo wielu określeń śniegu. Wystarczy jedno słowo, aby opisać całą masę jego właściwości. W końcu to, czy śnieg jest suchy i sypki, czy mokry, ciężki, albo śliski ma dla nich olbrzymie znaczenie. Dlatego też na określenie śniegu mają duuuużo więcej określeń. Rachunki są w tej kwestii mocno dyskusyjne, niemniej robią wrażenie – Inuici używają ok. 40 słów, Szwedzi 25, Islandczycy ok. 40, a Szkoci podobno aż 400 (tutaj pojawiają się największe kontrowersje i rozbieżności wśród językoznawców). 

Liczby liczbami, można dyskutować nad ich dokładnością.

Niemniej faktem jest, że ludzie zamieszkujący tereny “śnieżne” używają olbrzymiej ilości słów związanej ze śniegiem. Jest to niesamowity przykład tego, jak język, którym się posługujemy wpływa na nasze postrzeganie świata. Osoba, która na określenie śniegu posiada zasób ponad 20 słów będzie na ten element pogody patrzeć zupełnie inaczej niż my, którzy możemy co najwyżej próbować ten śnieg opisywać.  

Wyobraźmy sobie teraz, że uczymy się, powiedzmy, szwedzkiego. Zdobywamy na tyle zaawansowany poziom, że poznajemy połowę szwedzkich słów używanych do nazywania śniegu. Żeby się tych słów nauczyć, musimy naprawdę porządnie pochylić się nad śniegiem. Musimy tą substancję dogłębnie poznać i nauczyć się na nią patrzeć tak jak Szwedzi. Już nigdy nie spojrzymy na śnieg w ten sam sposób co wcześniej! 

To samo tyczy się innych języków, innych określeń, innych sposobów zwracania się do siebie, innego sposobu wyrażania myśli. Ucząc się języka obcego, poszerzamy swoje postrzeganie świata, często zmieniamy perspektywę i uczymy się nowego spojrzenia na znane nam rzeczy. 

Warto o tym pamiętać również posługując się naszym językiem ojczystym – to co i w jaki sposób mówimy wpływa na nas i na to jak postrzegamy świat. Warto o to dbać!