Przejdź do treści

Z paralotnią na Kretę

Jesteś pilotem paralotniowym? Dobrze sobie radzisz w powietrzu? Posiadasz swój sprzęt paralotniowy? Czemu nie połączyć przyjemnego z pożytecznym? Przyjemnością niewątpliwie jest lot nad mityczną wyspą Minosa, natomiast pożytecznym – poznanie śladów cywilizacji sprzed tysięcy lat… O wytaplaniu się w ciepłych wodach obmywających Kretę nie wspomnę! klifami 

Taszczyć sprzęt paralotniowy aż na Kretę? 

A czemu nie? Podstawowy sprzęt paralotniarza (paralotnia, zapas, uprząż, kask i trochę elektroniki) mieści się w jednym plecaku i waży około 20kg. Przy założeniu, że wybierasz się z osobą towarzyszącą – macie jeszcze kolejne kilkanaście kilogramów zapasu, zanim zaczną was kasować za nadbagaż w samolocie. Tak naprawdę cały problem istnieje tylko w twojej głowie i to tylko do momentu podjęcia decyzji o wyjeździe! 

Doleciałem i co dalej? 

Jest kilka możliwości. Możecie wykupić opiekę instruktorów na miejscu i zdać się na nich (namiary na szkoły paralotniowe znajdziecie w Internecie). Można też wypożyczyć samochód i nim eksplorować wyspę w poszukiwaniu odpowiednich miejsc do latania. Można też zrobić coś bardziej ekstremalnego i, podobnie jak autor, wypożyczyć skuter, „wmontować” na niego plecak ze sprzętem oraz… żonę i… w drogę! Wcześniej jednak warto wstukać w wyszukiwarkę internetową frazę „paragliding sites Crete” i poszukać odpowiednich miejsc w pobliżu. 

Polecane miejsca 

Niewątpliwą „Mekką” paralotniową na Krecie jest miejsce zwane Avdou – 35°13’8″ (35.2191)N; 25°25’55” (25.4321)E, wysokość 608 m. Na miejsce startu prowadzi szutrowa droga, którą co prawda można pokonać lepszym samochodem lub skuterem, ale konieczny jest w takim wypadku drugi kierowca, który później zjedzie na dół. Lepiej jednak próbować zabrać się do góry z miejscowymi pilotami. Tym, którzy bardziej cenią sobie zabawę na klifie, polecam miejsce pomiędzy Malia i Sisi – 35°17’48” (35.2967)N; 25°29’16” (25.4879)E – wysokość 28 m. Po nadmiernym wysuszeniu organów w czasie latania bliskość morza zrekompensuje chwilowy brak wody! 

Pamiętaj! 

Nigdy, ale to przenigdy nie lataj sam! Zawsze wypatruj miejscowych, którzy najczęściej znają „każdy kamień” w danym miejscu. To oni są najlepszym wiatrowskazem, prognozą pogody i przewodnikiem. Jeśli nikt nie lata – to znaczy, że warunki na to nie pozwalają. Miejscowi paralotniarze opowiadali mi o śmiałkach, którzy nie docenili specyfiki Avdou (okalające to miejsce wysokie góry przy mocniejszym wietrze tworzą zawietrzną, która może być zabójcza dla paralotniarza). Czas przeszły użyty w poprzednim zdaniu jest jak najbardziej trafny. Obaj już niestety nie żyją… 

Przyjemnie już było… A co z pożytecznym? 

Nikogo nie trzeba przekonywać, że ojczyzna syna Zeusa jest istną kopalnią śladów prastarej cywilizacji Minojczyków. W pobliżu opisanych miejsc znajdziecie ich mnóstwo. Bliskość zarówno Heraklionu, jak i Agios Nikolaos gwarantuje łatwe znalezienie miejsca zakwaterowania, a także niezliczoną ilość „kup kamieni” – jak moja żona nazywa pozostałości po prastarej cywilizacji minojskiej. Radzę tylko (to tylko opinia autora): unikajcie miejsc najbardziej znanych z przewodników (np. Knossos – gdzie Evans prowadził „radosną twórczość” restaurując ruiny pałacu), jeśli nie chcecie utonąć w rzece… turystów! Raczej udajcie się na płaskowyż Nidha, gdzie znajdziecie jedno z miejsc konkurujących o miano kolebki Zeusa (cudowny płaskowyż, a nad nim jaskinia i liczący kilka tysięcy lat ołtarz kamienny, na którym prawie złożyłem w ofierze swoją żonę); do Gortyny czy Faistos albo na wspaniałe miejsce widokowe z obserwatorium astronomicznym Skinakas, skąd widać oba wybrzeża Krety; czy po prostu znajdźcie sobie „swoje własne” grobowce szybowe sprzed kilku tysięcy lat – ot tak, przy drodze… Musicie tylko mieć oczy i uszy otwarte! Powodzenia!    

Krzysztof Szmyd 

P.S. Autor jest wieloletnim pilotem i instruktorem paralotniarstwa